Weekend, weekend i po weekendzie
Tak na wstępie chciałam napisać, że mam skręconą lub wybitą lewą rękę w nadgarstku. Dokładnie nie wiem, bo boję się iść do lekarza żeby mi znowu np. nie wpakowali łapy w gips czy tam szynę. Jak nie stopa to nadgarstek... KURWA!
Trochę dłuższy weekend i już nawalili tyle nauki, że nie wiadomo za co się złapać. Nauczyciele to chyba myślą, że my (uczniowie) tak się strasznie nudzimy, nie mamy nic do roboty, tylko siedzimy nad książkami. A DUPA! Mimo to nic a nic się nie uczyłam! Przez 4 dni nie wzięłam ani jednej książki do ręki. Na całonocnej imprezie podczas której był koncert zespołu K2, było losowanie nagród. Ja dostałam taką śliczną krófffcię ^^ Kofana jeszt ^^ Zrobiłam sobie z moim sreberkiem koło 3 w nocy wypadzik na cmentarz. Pomimo, że to było na cmentarzu w dodatku ciemno, to musze stwierdzić, że było bardzo przyjemnie i romantycznie (w końcu tyle „świec” się paliło...). No a kilka godzin później trzeba było iść w to samo miejsce ale w innym celu. A mianowicie: pośmiać się z dowcipów kuzyna opowiadanych nad grobami bliższej i dalszej rodziny. Ciocia na szczędziła na nas bluzg. Zjechała nas dokładnie za nasze zachowanie. No a w sobotę mamy odrabiać 31.X. No ale moja klasa chciała się wycwanić i jechać do Krakowa do jakiegoś muzeum lub do kina. Już nastawaliśmy się na ta jakże wspaniałą myśl, którą dziś zjebała nam pani dyrektor. Powiedziała nam, że nigdzie nie pojedziemy i chuj bombki strzelił, bo to się odrabia i ble ble ble, a chuj z tym, że jakaś klasa w tym czasie będzie na 3 dniowej wycieczce w Warszawie. Więc mówimy pani dyrektor: JEB SIĘ BABO!
I tym „wspaniałym” akcentem kończę dzisiejszą notkę. Howk!
Dopisane 5.XI:
Wczoraj byłam u lekarza i wsadził mi łapcię w szynę. Okazało się, że mam pęknięty nadgarstek =/ Panie w gipsowni się ze mnie śmiały, że niedawno byłam z nogą, teraz jestem z ręką a niedługo przyjdę z głową! A na dodatek jestem masochistką, bo one nie rozumieją jak można chodzić tydzień z pęknięta kością. No, a ja tak potrafię! =)P