Powrót mamy marnotrawnej
Dziś mam w miarę dobry humor, mimo że jest pierwszy dzień szkoły po feriach i postanowiłam napisać notencję =P
W poprzednim tygodniu było dużo płaczu, smutku i rozczarowań, ale było też coś miłego. Po roku niebytu wróciła moja mama do domu =] Co prawda nie nacieszę się nią zbyt długo, ale 12 dni to zawsze coś... Dostałam od niej trochę podarków: bardzo drogie czerwone wino wytrawne (którego choć część mam zamiar wypić z moją siostrą Tramwajkiem), dużo cukierków i czekolad (nie zjem ich tylko rozdam, bo mi jeszcze dupa urośnie, a ostatnio schudłam 4 kg!), śliczną granatowa filiżaneczkę w malutkie białe gwiazdki ^^, kasę (szmal, mamonę, pieniądze, sałatę, zielone, gotówka, fundusze etc.), kilka bluzek i kosmetyków. Dostałam też taki napis wykonany przez Chińczyka. W lewym dolnym rogu jest moje imię po chińsku, na środku na dole napisane normalnie, a tymi ślicznymi, dużymi, kolorowymi literkami też napisał moje imię normalnie, ale trochę inaczej. Ponieważ napis się zwijał w rulonik, to przytrzymałam go tymi ślicznymi filiżaneczkami ^^ (jedna moja, druga siostry). Z mamą się jeszcze nie nagadałam i chyba nie nagadam. W sobotę wybieram się na koncert. Zostałam na niego zaproszona przez Pana Wojtusia, który będzie grał na tym koncercie ^^ Relacje z niego zdam w następnej notce.
Teraz niestety muszę zabrać się do nauki radzieckiego na temat Ermitażu =/ Życzę wszystkim miłego tygodnia wziuuum ^^
P.S. Jakoś tak wszyscy ostatnio do mnie wracają. Dziwne o_O