Powrót Przyjaciela
Jest dobrze...
Nie wiele osób wie jak to jest stracić kogoś, kto ma taki sam charakter jak wy, ma takie samo poczucie humoru, w tym samym czasie mówi i myśli to co wy, możecie z nim pogadać na każdy temat i nie gniewa się na was kiedy powiecie mu „spierdalaj” (gdy nie macie nastroju), a do tego jeszcze was pociesza. Zawsze macie z nim o czym pogadać, nie istnieją wtedy słowa: skrępowanie, wstyd etc. Nie wiele osób może wiedzieć jak to jest, bo może takiej osoby nigdy nie miało. Ja miałam, ale straciłam. Było mi przykro i długo nie mogłam się z tym pogodzić. Czasami jej brak powodował chandrę lub „doła”. Ale najcudowniejsze jest to, gdy to ta osoba znowu się pojawia! Wraca, bo się kurewsko za wami stęskniła. Zapomniała o wszystkich niemiłych słowach, które zostały wypowiedziane, o wszystkich krzywdach jakie od was doświadczyła. Wtedy aż się łza w oku kręci i patrzy się na świat inaczej. Macie tej osobie tyle do opowiedzenia, że brakłoby tygodnia, a godziny mijają jak spadająca gwiazda. Taką osobę śmiało można nazwać przyjacielem. Mogę oświadczyć, że mam kogoś takiego!
A teraz coś z innej beczki. Mam DREDA! Na razie jednego z tyłu głowy, którym spinam sobie włosy w kucyka (taka frotka). Dred jest jaśniejszy niż moje włosy i dłuższy o jakieś 25 cm (jeszcze 5 cm i sięgałby mi do pasa). Niestety owy dred JEBIE ŻYDEM! A to dlatego, że był za kosmaty i musiałam go opalić (chyba jak śmierdzą spalone włosy nie trzeba nikomu mówić ani opisać...). Swąd ten został stłumiony przez niebieskie perfumy marki „trzy paski”. W przyszłości w/w dred będzie koloru zielonego.
Życzę wszystkim udanego weekendu i gromadki bratnich dusz ^^ Baa!