O Zdzisławie i nie tylko
Zrobiłam odważny krok. Tak odważny, że sama się boję. A mianowicie zrobiłam sobie kolczyk w nosie przy pomocy igły 12. Boleć nie bolało, ale nie mogę się śmiać, bo tak dziwnie jakoś dopóki się nie zagoi (pytałam kumpeli).
Z dnia na dzień przekonuję się, że chłopaki ode mnie z klasy są naprawdę pomyleni. Ostatnio na WOS’ie dorwali jakiegoś pająka i postanowili się nim zaopiekować. Nadali mu nawet imię Zdzisław. Na przerwie zaczęli o niego kłócić
Mateusz: To jest mój pająk!!
Maciek: Twój ?!?! A ciekawe po kim ten pająk chodził!!
Niestety nie nacieszyli się nim długo. Na lekcji polskiego mieliśmy recytować wiersz. Mateusz podszedł ze Zdzisławem do biurka. Wychowawczyni widząc pająka kazała im go wyrzucić, więc Mateusz podał do Maciejowi siedzącemu w pierwszej ławce. Na co wychowawczyni się zerwała w stronę Maćka, zrzuciłam mu Zdzisława z rąk, a następnie zatłukła pozostawiając na białej kartce z wierszem ciemną plamę. I po Zdzisku!
Mam kolejne zaproszenie na Mistyczną Noc, która odbędzie się 1 lipca. Niestety nie pamiętam kto ma grać. Nie wiem też czy się na niego wybiorę, gdyż zaraz po zakończeniu roku koleżanka ma mi zacząć robić dredy i nie wiem czy do tego czasu się wyrobi. Przecież nie pojadę na koncert z połową głowy w dredach, a drugą nie!
W poniedziałek wybieramy się na wycieczkę klasową do OCZYSZCZALNI ŚCIEKÓW. A żeby było śmiesznie, to moja siostra się wprosiła jako drugi opiekun. Najwidoczniej lubi swojskie zapaszki. Ja mam zamiar zabrać ze sobą maskę gazową, a ona to niech się tam czadzi!
No i we wtorek mama przylatuje na tydzień do Polski. Zapas alkoholu przysłała już w tym tygodniu. (nie)stety mam już taki zapas, że na jego część zabrakło już miejsca w barku, więc trzeba było go zczaić gdzie indziej =P