• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...bo w życiu liczy się tylko TRAMPEK ^^

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
25 26 27 28 29 30 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Sierpień 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005

Archiwum maj 2005

< 1 2 >

Priwjet

Chciałam przedwczoraj popołudniu i wczoraj rano napisać notkę, ale nie mogłam wejść na bloga. Przypuszczam, że najnormalniej w świecie postanowił sobie cham zdechnąć! Na szczęście już zzdechłychwstał.

Tak prawdę pisząc, to nie ma o czym pisać. Pogoda robi nas w chuja, na czym bardzo cierpi moje wybrakowane kolano. Najchętniej przespałabym całą tą wiosnę. A osobę której by przyszło do głowy mnie obudzić, to za jaja lub macicę powiesiłabym na tym karłowatym, wpierdolonym przez korniki i inne robale drzewku tuż za moim oknem! Niestety mój uczniowski obowiązek uczenia się nie pozwala mi na takie spanie. A skoro nie mogę spać, to nie może mnie nikt obudzić i nie mogę nikogo powiesić. TO STRASZNE! Do tego stwierdziłyśmy na religii, kiedy to nasz ksiądz opowiadał o tym jak to wprowadzono uroczystość Bożego Ciała do wszystkich kościołów w 1317 roku, że te czasy doskonale będzie pamiętała nasza profesorka od rosyjskiego, ponieważ powinna mieć w tym czasie mniej więcej tyle lat co my teraz (czyli 17). Nic w tym dziwnego, bo baba zaczyna już gnić, sypać się  i rozkładać. Na własne oczy widzieliśmy gnijący palec u jej ręki! Co prawda chodzą nawet pogłoski, że ma tyle lat co dinozaury (stąd też nazywają ją: DINO). Po części zgadzam się z tym, bo to prawdziwa żyjąca skamielina. I na dodatek zawsze w koło powtarza jeden i ten sam tekst: „Szymon! Jak można nie wiedzieć przy czterech godzinach tygodniowo, że „zdrastwuj” pisze się przez „wstw”!” Nie dziwię się Szymonowi, ponieważ ta baba za chuja nie potrafi tłumaczyć.

I tym oto sposobem notka o niczym zamieniła się w notkę o innym niczym, czyli o Swiecie.

 

25 maja 2005   Komentarze (2)

Nawiedzony Tadek

Dzisiejszą notkę poświęcam mojemu profesorowi od chemii: Tadeuszowi Słowikowi =P

Oto kilka jego ulubionych słówek i powiedzonek: obliczunki, idea rozwiązanka, najprzód, zapytuję się, brudnopis i czystopis, zakółeczkowałem, one obydwaj przereagowały, to .... jest już co najmniej dziwne, co genialność to genialność (to zawsze mówi o sobie); to powinniście wiedzieć z gimnazjum, ale wy to bardziej nie wiecie niż wiecie więc zapiszcie to sobie; jaki ładny różowy kolorek – mój ulubiony!, bo geniuszowi wszystko dają za darmo, jak już wiecie ja strasznie ślicznie piszę i nawet w liceum prowadziłem kronikę (trzeba mu przyznać, że cholera ładnie pisze =P), a teraz jeden człowiek rozda każdemu człowiekowi układ okresowy (to przed sprawdzianem), za tydzień napiszemy sobie króciutką rozryweczkę umysłową (chodzi o kartkówkę); powiedzcie dzieci, co chciałybyście robić w czwartek (zawsze zadaje to pytanie lekcje przed zadaniem klasowym i powtarza je do momentu aż ktoś nie odpowie: pisać sprawdzian =/), do jasnej niespodziewanej stokrotki, za tydzień zrobimy sobie na lekcji takie WYPASIONE zadanie!

Pomijając fakt, że jest koło 50-tki i naprawdę lubi różowy kolor, to zadania na sprawdzianie bierze chyba z kosmosu i nigdy nikomu nie starcza czasu na zrobienie ich wszystkich. Urodą tez nie grzeszy =/

 

19 maja 2005   Komentarze (12)

Pękło...

Siedzę w szkole na informatyce i nie mam co robić. To sobie pomyślałam, że napiszę notkę.

Przed wczoraj robiłam sobie kawę o godzinie 23.03 coby nie usnąć przy nauce. Zalewając wrzącą wodą prosto z czajnika moja kawę w ślicznym zielonym porcelanowym kubeczku z gruszką, zauważyłam że coś jakoś dziwna kałuża kawy się robi pod kubkiem. Przelanie jej było niemożliwe bo dopiero była zalana połowa kubeczka, a trącnąć też go nie trącłam. Obracam mój kubeczek i co widzę? PĘKŁ! Po prostu przez całą ściankę od brzegu aż do dna szło pęknięcie. Przelałam kawę do innego kubka i zaczęłam rozpaczać nad moim ukochanym kubeczkiem. W końcu wpadłam na pomysł żeby go umyć, postawić na biurko i włożyć do niego kredeczki. Ponieważ często nimi koloruję i bardzo je lubię! Tak jak mój pęknięty kubeczek =P Wypiłam kawę i poszłam spać o_O. To samo zrobiłam wczoraj skończyłam pić kawę o równej 12 w nocy i poszłam spać.

Kto normalny zasypia po całym dużym kubku gorącej kawy? Chyba nikt... więc jaki z tego wniosek? Jestem NIENORMALNA! buehehehe...

 

17 maja 2005   Komentarze (7)

Pada deszcz, pada deszcz...

Wczorajszy dzień spędziłam z Gohą. Pojechałyśmy do sklepu poszukać dla niej kurtki. Takowe odzienie znalazło się tylko w jednym sklepie. Wybrała 4 do przymiarki. Godzinę chyba siedziałam z nią w przebieralni i doradzałam kurtkę. Na korytarzu liczny tłum ludzi chcących coś przymierzyć, a my głupio pierniczyłyśmy o cyckach i dupach. Oczywiście rzeczą niemożliwą byłoby to, że nikt nic nie słyszał! Kurtkę kupiłyśmy bardzo ładną w kolorze ciemnego beżu podchodzącego pod jasny brąz. Po przyjechaniu ze sklepu poszłyśmy do parku na pogaduchy. Było to po 19 godzinie, a z parku zebrałyśmy się koło 21.30. Było zajebiście!

Dzisiejsza pogoda zrobiła mnie za to w chuja! Tak właśnie w chuja! O! Mieliśmy rajd szkolny pod nazwą „rajdu kościuszkowskiego” (jako, że jest patronem naszego liceum) na każdym przystanku czy tam punkcie (jak kto woli) miały być zadawane pytania związane z owym wielkim człowiekiem. Do miejsca startu (było ono na jakiś łąkach) były dobre 3 km, które szliśmy w deszczu. Oczywiście klasy miały wyruszać jedna po drugiej z 5 minutowymi odstępami. Na 10 klas moja była kurwa ostatnia. W czasie owego oczekiwania na naszą kolej spotkało nas: 2 razy padał grad, 4 razy padał deszcz i chyba z 2 razy przyświeciło słoneczko. Kiedy już mieliśmy iść pani wychowawczyni wkurzyła się, poszła na pierwszy punk i powiedziała ,że my idziemy do domu. (BARDZO KURWA WCZEŚNIE O TYM ZADECYDOWAŁA!) W drodze powrotnej (tą samą którą przyszliśmy) oczywiście padał deszczyk...

Chce, a nawet żądam, więcej takich rajdów w taką pogodę! (NIE MA CHUJA WE WSI! NIGDY WIĘCEJ! TO BYŁ PIERWSZY I OSTATNI RAJD W MOIM ŻYCIU!)

 

Dopisane: 13.05.2005 14:57

Od wczoraj od godziny około 13 do teraz nie spadła ani jedna kropla deszczu (KURWA!)

 

12 maja 2005   Komentarze (5)

Jak nie „urok” to DRUKARKA

Popijam coś na nerwy, bo mi ciśnienie skoczyło.

Osobniczka zwana siostrą (to ta rodzona a nie różofy tramfaj) i to w dodatku starszą, wybyła ze swoim bojfrendem na 18 – ste urodziny koleżanki z klasy. Zanim jednak to zrobiła z dobre 1,5 godziny ślęczała przed lustrem układając fryzurę i co chwilę pytając mnie o zdanie: Lepiej z grzywką czy bez? Następne tyle modliła się przed szafką z bluzkami nie mogąc się zdecydować którą ubrać (tak to jest jak się ma 60 bluzek). Kiedy dokonała wyboru górnej części odzienia (z moją pomocą =/ ) okazało się, że spodnie, które sobie wcześniej naszykowała, nie pasują do niej! (och! To STRASZNE!) No bo normalnie do białej bluzki dżinsowe jasnoniebieskie szwedy (to takie spodnie z bardzo szerokimi nogawkami) po prostu NIE PASUJĄ! A kiedy się temu sprzeciwiłam, to stwierdziła, że chce ją puścić z domu ubraną jak WIEŚNIAKA! Wkurwiłam się. Kazałam jej się szybko ubrać i wypieprzać z domu. I tak oto 5 minut później już jej nie było. Zaczęłam nieziemsko wpieniać się sama na siebie: Dlaczego nie powiedziałam tego wcześniej?!?! Żeby było śmiesznie poszła ubrana, jak to sama wcześniej stwierdziła, jak wsiok. I bardzo dobrze, mam to gdzieś!

Potem ciśnienie podniosła mi drukarka, która (nie wiedzieć czemu) nie chciała nic wydrukować, mimo że dopiero co dostała świeżuteńką porcję nowiuteńkiego tuszu. Po prostu zapaliła czerwona lampkę i: „wal się Karolciu! Możesz stać na uszach i klaskać rzęsami, a ja i tak Ci nic nie wydrukuję”. No nie ma chuja we wsi! Niech ją drzwi nagłe troiste!

I tym cudownym (bez komentarza) akcentem zamykam dzisiejszą notkę! Można się rozejść

 

06 maja 2005   Komentarze (8)
< 1 2 >
Wziuuum | Blogi