I po robocie...
Szanowni państwo moja siostra jest już od ponad tygodnia w domu. Nic nie schudła, a raczej przytyła i zabierała się ostro za odchudzanie. A wiecie jaką ma diete? Wpierdolić samej w ciągu jednego wieczora duży słoik nutelli! Ciekawe ile po tym schudnie... Jak na razie przytyła dwa kilo. Do tego przyjechała do domu z dżumą czyli wysypką (melmanowski słownik). Były tam dwa hotele: biały nazywany Dżumą i żółty (który jest od roku szaty, ale wszyscy mówią żółty) zwany Zakaźnym. Do tego na zakupy jeździło się do Klopa (prawidlowa nazwa Klopenburg). Do tego mieszkała z jakąś nieżyciową dziewczyną, która chciała wsadzić do lodówki gorący gar z gorącym rosołem.... (bez komentarza). Sałata podobno rosła w 3 dni, bo tak ją ładnie szprycowali. Od tej właśnie szprycy moja siostra ma wysypkę na twarzy i rękach, a dwa lata temu to podobno ludzie od tego specyfiku tak padali, że ich z pola helikopterami wywozili. Dla przestrogi na zakończenie napiszę, że ta sałata znajduje się w sklepach LIDL.