Przegląd tygodnia
No przydałoby się w końcu nakarmić tego bloga…
Parkowa zabawa przeniosła się z jednego do drugiego parku, ponieważ w tym pierwszym było za dużo drzew, kwiatków i wykładanych kostką alejek. W ogóle do tej zabawy nie było zbyt wielu chętnych (nie dziwie się), dlatego przenieśli ją na kiedy indziej. Niedziela, jak to niedziela, znowu rodzinny obiadek u cioci i docinki kuzyna w kierunku siostry. Tym razem jednak odważył się stwierdzić, że nie jest podobna praktycznie do żadnego z naszych rodziców, więc musi być: efektem ubocznym kolaboracji naszych rodziców!
W poniedziałek przybyła moja siostra (ZBOCZONY SUPER TRAMWAJ!), aby ze mną trochę porzólować czerwonym winem wytrawnym. Obgadałyśmy wszystko i wszystkich, wypiłyśmy z pól butelki wina i zabawa się skończyła.
Następnego dnia były boskie zakupy kuzynem, który to dziś wyjechał na 3 tygodnie pod Warszawę. W ciągu około 60 minut obeszliśmy 10 sklepów! Mimo tego, jak po każdych zakupach, wyglądam jak warzywko…
Środa była chyba najgorsza! Siostra wyciągnęła mnie na zakupy do centrum. Idąc tam spotkałam profesora Słowika (to ten od chemii), a będąc w centrum spotkałam moją wychowawczynią, która wryła mnie na jakiś konkurs o Mikołaju Reju! Powiedziała, że zadzwoni jeszcze do mnie w przyszłym tygodniu i poda mi szczegóły. I to mają być wakacje?!?! Człowiek chce sobie odpocząć, zapomnieć o szkole… A tu nie da się! No po prostu się NIE DA! Bo zawsze coś, ZAWSZE COŚ…
A dzisiaj „Pan Hrabia” zażądał, żebym „odwiozła” go na dworzec. A ja głupia się zgodziłam… Potem przyszła Wera i znowu porzólowałyśmy =P Następnie wyciągnęła mnie do centrum na spotkanie z kumplami i moim chłopakiem. Było bardzo fajnie, ale szczegółów opisywała nie będę =P
Podsumowując dzisiejszy dzień zaliczam do udanych! Narta!