Jerzy Buzek - łobuzek
Czekając na wyschnięcie lakieru, który przed chwilą nałożyłam na moje paznokcie, postanowiłam napisać notkę.
Miał być koncert Pana Wojtka to przenieśli go na następną sobotę, a potem z następnej soboty przenieśli go na tą niedzielę. I oczywiście nie pojadę na ten koncert, bo w poniedziałek mam szkołę... Niech to SZLAG!
Wczoraj u mnie w szkole był były premier Jerzy Buzek. Na początku w miarę mnie to cieszyło, bo przepadał mi radziecki i angol, ale do czasu... Jak się pan były premier rozgadał, to koniec! 30 minut odpowiadał jednej dziewczynie na pytani,e przy czym zazwyczaj schodził z tematu. W połowie miałam już dość i pomyślałam sobie, że WOLAŁABYM JUŻ SIEDZIEĆ NA RADZIECKIM! A jeśli mówię, że wolałabym 45 minut siedzenia na lekcji u rozkładającej się, gnijącej z suchymi cyckami i gniazdem na głowie Swiecie, to musiało być gorzej niż masakrycznie źle.
Mama moja poleciała już spowrotem na południe Europy. W ciągu tygodniowego pobytu w Polsce przytyła 3 kg. Ja nie wiem w tym kraju, to się chyba od powietrza tyje =/
W piątek udałam się z koleżanką w nasze piękne krzaki znajdujące się w centrum, by spożyć niskoprocentowy napój alkoholowy o wątpliwej reputacji: LEŚNY DZBAN.
Trochę mi ta notka niechronologiczna wyszła, ale wiadomo o co biega. W chwili obecnej jak na prawdziwego biol – chema przystało idę się pouczyć o: węglowodorach aromatycznych, enzymach, metaboliźnie i układzie pokarmowym człowieka począwszy od zębów a na dupie kończąc. Cia!