• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...bo w życiu liczy się tylko TRAMPEK ^^

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Oczka w trampku
    • Alchemia
    • Myje Gary

Archiwum

  • Czerwiec 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Sierpień 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005

Najnowsze wpisy, strona 10

< 1 2 ... 9 10 11 12 13 14 >

Grrr...

Jestem zła.

Poprawka: jestem WKURWIONA!

Osobę, która zapytałaby się w chwili obecnej dlaczego, spotkałoby:

Posiekanie, poćwiartowanie, obdarcie ze skóry, wydrapanie oczu gołymi rękami, wyrwanie języka, połamanie rąk i nóg, wyciągnięcie jelit przez nos, wyciągnięcie serca uchem, wyciągnięcie wątroby przez oczodół, wyciągnięcie mózgu przez narząd rodny, porąbanie żeber siekierą, wyrywanie włosów pęsetą etc.

Było pięknie po wizycie Danusi we środę. Padały niemoralne propozycje typu: wyciągnięcia wrzynających się majtek w tyłek za pomocą zębów!

Leciały tez bardzo ciekawe nowe powiedzonka: obiecanki macanki a głupiemu stoi.

Nawet we wtorek było ciekawie, kiedy to kuzyn mojej siostrze (w jej własne 18 urodziny) powiedział, że ma grube nogi, garbaty nos a do tego przyduszał jej miśka, którego dostała na Mikołaja od swojego bojfrienda!

A dzisiaj co kurwa? No a dzisiaj musiał mi ktoś czymś spierdolić humor! No człowiek nie może mieć chociaż jednego całego dnia w dobrym humorze, bo to by było NIENORMALNE! Dlaczego ktoś ma mieć dobry humor, kiedy to na Londyn napadają terroryści! No do chuja wafla tak nie może być!

W tym miejscu obiecuję wszystkim wszem i wobec, że osoba odpowiedzialna za tak drastyczną zmianę mego humoru o 180 zapłaci mi za to!

Ku chwale Odyna!

 

08 lipca 2005   Komentarze (4)

Silence...

Chwila zadumy i rozmyślań...

Słońce za mym oknem już znikło. Przeszło na stronę, po której nie posiadam okien. Może to i dobrze… Po tamtej stronie jest zawsze dużo dzieci, które ciągle krzyczą. Czasami wykrzykują takie rzeczy, że można się naprawdę pośmiać. Niestety przeważnie są to tylko głuche nawoływania kolegów i koleżanek.

W głośnikach mieszanka: najpierw Cradle Of Filth, potem Dir En Grey, a następnie Finntroll, Opeth i Therion. Nie otwieram drzwi. Wyłączyłam telefon i komórkę. Odcinam się od świata.

Jestem dziś jakoś dziwnie spokojna. Nawet rzekłabym za spokojna… Nie wiedzieć czemu, nie martwi mnie to. Mój humor jest nieokreślony. Nie ma nikogo w domu, więc trudno mi przewidzieć, jaka jest reakcja na osoby drugie. Za niedługo powinna wrócić siostra. Wtedy się wszystko wyjaśni. Jutro ma 18 urodziny. Przydałoby się zrobić dzień dobroci dla niej. Ale czy ja wiem jaki będę miała jutro humor... Czy pozwoli mi na takie szaleństwo…

Mam ochotę wyciągnąć moje piórka do tuszu i coś nimi pobazgrać. Mam ochotę, ale mi się nie chce… Moje farbowane na granatową czerń włosy do ramion zaczynają się falować. Nie lubię tego! Ale nie chciało mi się ich prostować zaraz po umyciu. Piję już czwartą owocową herbatę z mojego białego, grubego, porcelanowego kubka. Denerwuje mnie jego białość i prostota. Może by go tak przyozdobić i w coś pomalować… Z drugiej strony: po co? I tak przy myciu się zmyje prędzej czy później.

Zapalam kadzidełko. Lubię leżeć i patrzyć jak dym uchodzący z niego układa się w najprzeróżniejsze kształty. Jak się zwija i wykręca. Najpierw jest gęsty a potem zanika gdzieś w połowieokna na tle białej firanki… Kiedy będzie ciemno zapalę je znowu. Do tego dołączę świeczuszkę, żeby kadzidełku nie było smutno. Jego dym przybierze wtedy inny kolor. Kadzidełko się wypali, a świeczuszka będzie się paliła dalej. Odblask jej płomienia będzie tańczył i migotał na ciemnobrązowej zasłonie pośród ciemności.

Owocowa herbata wypita. Czuję delikatny wietrzyk na stopach. Rozleniwiłam się jeszcze bardziej niż w chwili, gdy zaczęłam pisać notkę. To znak, że najwyższy czas ją skończyć i wyciągnąć te piórka.

Siostra wróciła do domu…

 

04 lipca 2005   Komentarze (6)

Stor tilbake wziuuum

Witam po pewnym okresie nieobecności!

Nieobecność ta była spowodowana tym, iż mój powalony Windows strzelił mi focha! Na początku myślałam, że spowodowane jest to uszkodzeniem karty sieciowej lub znowu jakiś przebrzydły gryzoń zamieszkujący piwnicę (popularnie zwany: szczurem) przegryzł mi kabel od stałego łącza. A że zaczęło mi już siadać powoli wszystko, to zrobiłam formata. Po tym formacie wszystko działa. Wniosek: Jak nie młotkiem go to formatem!

Od czasu mojej ostatniej notki trochę rzeczy się podziało

1) Wizyta w sklepie plastycznym w celu zakupienia białej farbki do tkanin. Pan sprzedawca zwany przeze mnie od czasu wizyty: RZEŹNIKIEM AMATOREM, sprzedał mi ową farbkę w 200 ml butelce po wódce żołądkowej gorzkiej! Gorąco pozdrawiam tego Pana =]

2) Koniec roku szkolnego. Z duma oświadczam, iż otrzymałam promocję do klasy drugiej!

3) Spotkanie z Barbarą F., towarzyszką trzytygodniowej niedoli w ośrodku „STOKROTKA” (tak naprawdę to więzienie, ale nazywają to dla zmyły sanatorium)

Oczywiście z każdym z tych wydarzeń działy się niesamowite ceregiele, ale mam za dobry humor żeby opisywać to wszystko =P

 

wziuuum wróciła! Strzeżcie się! Grrr…

 

02 lipca 2005   Komentarze (6)

O mały włos...

Oto opowieść dlaczego wziuuum o mało co nie wyleciała z klasy:

Posiadam w klasie pewną Tereskę, która do wszystkiego i zawsze musi wtrącić swoje 3 grosze. Nie wiem rodzice ją nie kochają, zamykają ją w piwnicy, kuferku lub strychu i nie ma się komu wygadać więc nadrabia to w szkole. No za chuja nie wiem! Owa T. opiekuje się dziennikiem, czyli za wszystkie jego uszkodzenia odpowiada ona. Profesor od fizyki wpisał oceny ze sprawdzianu, więc na przerwie podchodzę do niej i proszę o dziennik. I co słyszę w odpowiedzi, że mi kurwa nie da. Uświadamiam ją, że prawdo wglądu do dziennika i sprawdzenia swoich ocen mają wszyscy uczniowie. A ta do mnie z ryjem, że mi nie da, bo dopisujemy i zmieniamy sobie oceny. No szkoda Cię dziwko zajebana. Dziennik ostatni raz miałam w swoich rękach chyba w marcu. Następnie powiedziała mi moją ocenę, bo rzekomo tak jej się spojrzało. Wkurwiłam się. Zadałam pytanie: Tereska który masz nr w dzienniku? Łaskawie odpowiedziała mi, że 18 (a ja mam 2). Więc wydarłam się na nią, że od nr 2 do 18 jest prawie połowa dziennika i niech spierdala od górnej części i patrzy tylko na swój numerek. Po czym żeby zmienić temat, żebym się na nią nie darła (bo wiedziała, że mam rację, gdyż poparła mnie koleżanka Ina) stwierdziła, że ja sobie poprawiałam ocenę a Ina trzymała mi dziennik. No teraz to wkurwiłam się z Iną na całego.

Następnego dnia na języku polskim interpretowaliśmy wiersz Grochowiaka „lekcja anatomii”. Ponieważ profesorka widziała, że nie idzie nam jego interpretacja (jak zwykle) zaczęłam nam go sama omawiać, a my mieliśmy sobie zapisywać to co mówi, żeby potem przy odpowiedzi, tak ładnie jak ona, to opowiedzieli. No ale podczas dyktowania notatki przez panią profesor T. cały czas pierdoliła coś 3 po 3 niby to próbując odgadnąć myśli naszej profesorki. Niestety jej myśli szły w całkiem innym kierunku i do tego zagłuszały profesorkę. W końcu polonistka prosi kolegę Ł. który przez podniesienie ręki chciał coś stwierdzić – zapytać. Zaczął mówić a razem z nim T. Już mi nerwy puściły!

Ja: Teresa zamknij w końcu dziób! Teraz mówi Ł. a nie ty! A do tego cały czas się wtrącasz i jemu i pani profesor.

T: No teraz to Ty mi przerwałaś!

Profesorka: Nie kłóćcie się!

Ja: To ona przerywa wszystkim cały czas i zagłusza mi panią profesor swoją bzdurną paplaniną, a chciałabym sobie z tego zrobić notatkę!

Profesorka: To może Karolina i Teresa wyjdą na korytarz...

Ja: O nie pani profesor! Bo ją normalnie zabiję na tym korytarzu!

Profesorka: No to może jednak zostańcie (uśmiech)

O dziwo T. się uspokoiła!

Po lekcji podchodzi do mnie kumpel i podaje mi rękę. Wszyscy wiedzieli o co chodzi, bo jak na razie, to zawsze tylko on zwracał uwagę T. żeby w końcu się zamkła.

Moja wkurwa na nią trwała od piątku do poniedziałku, a to dlatego że właśnie w poniedziałek mam pierwsze dwie godziny polskiego. Wiedziałam, że znowu będzie nawijała jak najęta! T. wchodzi do klasy przed lekcją ja wychodzę, żeby jej nie zabić. Myślę sobie, że dziś bankowo wylecę z sali. Nadszedł czas lekcji i od pierwszych sekund wejścia profesorki do klasy Teresa zaczyna nawijać! Z nerwów złapałam z całej siły za bicepsa Gohy, niechcący drapiąc ją przy tym. Ale, ale, ale! Profesorka zaczyna ją uciszać! Przez całą lekcję ją uciszała, kiedy zaczynała coś klepać nie proszona o głoś! To było CUDOWNE! Nawet na biologii, była uciszana przez profesorkę!

No i nie wyleciałam z klasy, to już duży sukces. Niestety do końca roku szkolnego jest jeszcze dużo czasu i może mnie to jeszcze spotkać. Ale co tam, ważne żeby Teresa zamkła mordę!

 

06 czerwca 2005   Komentarze (5)

Brak tytułu

Nie no cholera! Chuj głupi ciul blog znowu zdechł! Zawsze robi to wtedy, kiedy mam ochotę napisać notkę. Aż kurwa!

Zmotywowały mnie do tego urorurodziurodziknki mojej starszej „siostry” (jesce laz wsyskiego doblego siostlo =*) Co prawda moja wychowawczyni stwierdziła na początku roku szkolnego, że KONIEC DZIECIŃSTWA! No być może, ale dzisiaj sama przyszła do nas z torebką cukierków, składając nam przy tym życzenia z okazji naszego święta. Potem ogłosiła, że jutro nie będzie pytała z tego tytułu <szok>. Nawet profesor od fizyki uznaje to święto, bo nie wpisał mi braku zeszytu <szok pińcet do potęgi szabadziesiątej plus pińcet>. Tak więc zostaje mi ogłosić dzień dziecka  (1 czerwca) – dniem dobroci dla BYDŁA.

A jutro mam 4 języki polskie! To w sumie będzie ich 7 w tym tygodniu. Na 2 mamy oglądać „Lot nad kukułczym gniazdem”. Kocham tą książkę. Przeczytałam ją już chyba z 3 razy i dalej mi się nie znudziła. To będą chyba 2 najciekawsze lekcje języka polskiego od początku mojej edukacji w I LO. Jednak zanim to nastąpi będę musiała przeżyć 2 godziny rosyjskiego z rozkładającą się Swietą. Bleee!

A potem weekend. Obiecałam, że namaluję koleżance z klasy na płótnie (które pozostało mi z owego pleneru w Jastarnii) butelkę z piwem, a dokładnie ze Strągiem (to jej ulubione). Szczegółów jeszcze nie znam, ale poznam je jutro.

 

02 czerwca 2005   Komentarze (3)
< 1 2 ... 9 10 11 12 13 14 >
Wziuuum | Blogi