• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...bo w życiu liczy się tylko TRAMPEK ^^

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Oczka w trampku
    • Alchemia
    • Myje Gary

Archiwum

  • Czerwiec 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Sierpień 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005

Najnowsze wpisy, strona 9

< 1 2 ... 8 9 10 11 12 13 14 >

Rzólowanie

No i znowu wróciłam. Trochę nudne to znikanie i wracanie. Jednak nie jest to zależne ode mnie, lecz od mojego kompa, który co jakiś czas strzela mi focha i nie chce działać (BUC jeden).

A przez ten czas co mnie nie było to się trochę zrzóliłam. Kiedy siostra wyjechała spędzałam swój wolny czas ze znajomymi w barze. I tak na przykład kiedy wychodziłam przed 20.00 w piątek z domu, wracałam gdzieś koło 7.00 w sobotę. Fajnie co? =P

Po powrocie siostry też się trochę balowało. Zrobiła swoją osiemnastkę z piątku na sobotę. Dostała w prezencie chomiczkę Hanię (jeśt ślićna ^^) oraz złota rypkę w kuli o imieniu Jadwiga (ten prezent jest mniej fajny). Z soboty na niedzielę byłam na poczwórnych urodzinach: 3 osiemnastki i 1 szesnastka. W niedzielę i poniedziałek po południu dopijaliśmy pozostały alkohol.

W poczwórną urodzinową noc, niezbyt ciepłą zresztą, urządzałam sobie małe spacerki z moim kandydatem na męża. Dwa dni później okazało się, że po tym łażeniu po moim pięknym mieście mam: zapalenie węzłów chłonnych, niemiłosierny katar i cholerny ból gardła. Najśmieszniejsze jest to, że w sobotę mam występować na dużej scenie przed pięciuset osobami Hahaha.... A ja nie mogę powiedzieć ani słowa Buehehehe... XD

Notka po dłuższej nieobecności troszkę krótka, ale muszę się położyć do łóżeczka i wykurować się na sobotę. Trzymta siem =)

 

31 sierpnia 2005   Komentarze (1)

Wróciłam i żyję

No i nareszcie w domku! =]

Pobyt u babci był powiedzmy UDANY! Nawet rozmowa z Wandzią była miła (aż sama w to nie mogę uwierzyć). Z góry z tego miejsca chcę przeprosić Magdę za to, że nie przysłałam jej kartki, ale na 7 dni pobytu tylko 2 pierwsze dni nie padało. A ponieważ do najbliższego sklepu z kartkami było dobre 6 km, to nie chciało mi się po nie zapierniczać w taki deszcz. Nie padało jedynie wieczorem, więc mogłam spokojnie chodzić na spacery z przystojnym brunetem o imieniu Przemek, którego zdjęcie tutaj zamieszczę jak tylko będę je miała (cholera nic tylko dziabać takie ciacho, aż mi się do domu nie chciało wracać!). w dzień rozrywki dostarczało mi rzucanie psem rasy York. Jeszcze przed wyjazdem zastanawiałam się, dlaczego ja tego kurdupla tak nie lubię, ale przypomniało mi się to wraz z jego imieniem. Otóż owy pies wabi się WEKTOR! A rzucam nim dlatego, że jego imię kojarzy mi się z fizyką i matematyką, których bardzo nie lubię =P

A teraz drodzy państwo zmywam się na spotkanie ze stęsknionymi za mną (o dziwo i aż niewiarygodne) znajomymi. Życzę udanego tygodnia!

 

09 sierpnia 2005   Komentarze (3)

Alergia bleee....

Za oknem pada deszcz. Jest chłodno, ale przyjemnie. W głośnikach leci Helloween „If I could fly”, którą przesłał mi Mateusz, za co mu serdecznie dziękuję, bo do tego wszystkiego jest bardzo kochany =*

Tydzień siedziałam u cioci. O dziwo nie nudziło mi się, ale dokuczały mi wstrętne upały. Nie lubię ich. Do tego (aż samej mi trudno w to uwierzyć) dostałam jakiejś ALERGI! Objawiła się ona w postaci strasznego kataru i łzawiących oczków. Katar nie był aż taki zły, ale łzawiące oczy przeszkadzały mi bardzo. Odruchowo zaczęłam je trzeć. W końcu zrobiły się bardzo czerwone (takie jakbym wypiła z litr wódki sama), a następnie straszne popuchły. Praktycznie nic na nie nie widziałam. Jednak pomogły okłady ze świeżo zaparzonej herbatki, bo rumianek było o dupę roztrzaś. No ale oczywiście przez tydzień herbatka nie zawsze była na czas, czego skutkiem są: rozcięte, krwawiące, zewnętrzne kąciki. Trochę boli i szczypie, ale kremik łagodzi to trochę.

Jutro mam dzień: prania, prasowania, czyszczenia i pakowania. A to wszystko, ponieważ we wtorek rano jadę do babci. Jadę tam chyba po to, żeby się zanudzić na śmierci i wysłuchiwać wiecznych narzekań mojej „kochanej” cioci WANDZI na moje zachowanie, jak to mnie rodzice wychowali etc. Trwać to będzie (dla jednych) TYLKO (a dla mnie) AŻ TYDZIEŃ. Jednak po tym tygodniu nastąpi wynagrodzenie za cierpienia! Moja siostra wybywa na 10 DNI Z DOMU! Tak więc będę przez 10 DNI SAMA W DOMU!! Na Odyna to jest zbyt piękne, żeby było prawdziwe, a jednak.

Życzę wszystkim udanej 2 połowy zasłużonych wakacji.

Ku chwale Odyna!

 

01 sierpnia 2005   Komentarze (4)

Przegląd tygodnia

No przydałoby się w końcu nakarmić tego bloga…

Parkowa zabawa przeniosła się z jednego do drugiego parku, ponieważ w tym pierwszym było za dużo drzew, kwiatków i wykładanych kostką alejek. W ogóle do tej zabawy nie było zbyt wielu chętnych (nie dziwie się), dlatego przenieśli ją na kiedy indziej. Niedziela, jak to niedziela, znowu rodzinny obiadek u cioci i docinki kuzyna w kierunku siostry. Tym razem jednak odważył się stwierdzić, że nie jest podobna praktycznie do żadnego z naszych rodziców, więc musi być: efektem ubocznym kolaboracji naszych rodziców!

W poniedziałek przybyła moja siostra (ZBOCZONY SUPER TRAMWAJ!), aby ze mną trochę porzólować czerwonym winem wytrawnym. Obgadałyśmy wszystko i wszystkich, wypiłyśmy z pól butelki wina i zabawa się skończyła.

Następnego dnia były boskie zakupy kuzynem, który to dziś wyjechał na 3 tygodnie pod Warszawę. W ciągu około 60 minut obeszliśmy 10 sklepów! Mimo tego, jak po każdych zakupach, wyglądam jak warzywko…

Środa była chyba najgorsza! Siostra wyciągnęła mnie na zakupy do centrum. Idąc tam spotkałam profesora Słowika (to ten od chemii), a będąc w centrum spotkałam moją wychowawczynią, która wryła mnie na jakiś konkurs o Mikołaju Reju! Powiedziała, że zadzwoni jeszcze do mnie w przyszłym tygodniu i poda mi szczegóły. I to mają być wakacje?!?! Człowiek chce sobie odpocząć, zapomnieć o szkole… A tu nie da się! No po prostu się NIE DA! Bo zawsze coś, ZAWSZE COŚ…

A dzisiaj „Pan Hrabia” zażądał, żebym „odwiozła” go na dworzec. A ja głupia się zgodziłam… Potem przyszła Wera i znowu porzólowałyśmy =P Następnie wyciągnęła mnie do centrum na spotkanie z kumplami i moim chłopakiem. Było bardzo fajnie, ale szczegółów opisywała nie będę =P

Podsumowując dzisiejszy dzień zaliczam do udanych! Narta!

 

21 lipca 2005   Komentarze (5)

Oj działo się, działo....

Starość nie radość, a młodość nie wieczność.

Niedawno (czyli 12.07) miałam swoje 17 urodziny. Nie mogę powiedzieć, że czuje się z tego powodu: stara czy mądrzejsza (zawsze się głupie dziecko było). Z tej okazji obaliłam rano ze znajomą % trunek o nazwie Comandos. Po południu zjawił się zaproszony przeze mnie kuzyn (dostałam od niego pyszne czekoladki ^^) i razem obaliliśmy białe Martini. Po nim przyszła do mnie na noc owa znajoma, z która to rano spożyłam % napój. I tak siedząc u mnie stwierdziłyśmy, że jeszcze nam mało (No, bo co to jest „nic”? Comandos na dwie!). Więc postanowiłyśmy zakupić jeszcze jedną butelkę, tego wybornego wina i udać się w spokojne miejsce na opróżnienie zawartości przezroczystej butelki.

Następnego dnia osoba odpowiedzialna za drastyczną zmianę humoru „zapłaciła” mi za to, co zrobiła. Bez większych czy mniejszych szczegółów, bo jeszcze by mnie ktoś podkablował i po mnie =P

No a wczoraj… A wczoraj byłam na karaoke u kumpla w domu =] Dacie wiarę, że JA SPIEWAŁAM*. Najlepiej wychodziły nam piosenki te najbardziej znane i zrąbane typu: czerwone korale, widziałam orła cień, itp. Potem siostra zrobiła mi awanturę, bo tak trochę późno mi się wróciło, tzn. koło 23.30…

A dzisiaj chłopaki z karaoke urządzają sobie jakąś fantastyczną zabawę w pewnym parku. Relacje z niej być może zdam następnym razem.

Trzymta się!

 

*W tym karaoke nie chodziło o ładne śpiewanie, tylko o jak najgłośniejsze darcie mordy.

 

15 lipca 2005   Komentarze (9)
< 1 2 ... 8 9 10 11 12 13 14 >
Wziuuum | Blogi